Od zarania dziejów człowiek jako homo symbolicus nadawał elementom otaczającej go rzeczywistości znaczenia, tworzył symbole, znaki, ikony. Starożytne pismo piktograficzne, ideogramy, pismo fonetyczne i alfabetyczne, a nawet istniejące obecnie symbole, takie jak znaki drogowe, znaki informacyjne (np. zakazu palenia czy znaki ewakuacyjne) – wszystko to miało służyć jak najszybszej komunikacji. Obecnie nawet owe symbole nie funkcjonują już tylko w świecie realnym. Pojawiły się także w cyfrowej rzeczywistości pod postacią emoji i na dobre zagościły w naszym codziennym języku. Potwierdza to ich stale zwiększająca się liczba w międzynarodowym systemie Unikod.
Unikod jest komputerowym systemem znaków. W jego skład wchodzą wszystkie pisma, którymi obecnie posługują się użytkownicy z całego świata. Prócz znaków i pism z całego globu w systemie Unikod znajdują się także obrazki, popularnie zwane emotikonami lub emoji. Przedstawiają one wyrazy twarzy, a także: symbole gestów, artykułów żywnościowych, sytuacji, przedmiotów, zjawisk pogodowych lub roślin. Emotikony zastępują słowa lub wzmacniają ich znaczenie.
Emoji to obrazkowy, cyfrowy zamiennik codziennej komunikacji niewerbalnej. Chociaż to język ma wyrażać nasze myśli, uczucia i wizje, często znajdujemy się w sytuacji, w której brakuje słów. Wtedy z pomocą przychodzą właśnie emotikony. Co więcej, emoji jest zrozumiały dla wszystkich grup językowych, bo oddaje sytuacje i doświadczenia wspólne dla wszystkich ludzi, niezależnie od tego, jakim językiem się posługują. Zatem może służyć jako uniwersalny i alternatywny do jakiegokolwiek języka sposób komunikacji.
Paulina Zarzeczna Specjalista ds. lokalizacji, Skrivanek sp. z o.o.
Cyfrowy przekaźnik emocji
Każdy tekst wyświetlany na ekranie komputera to nic innego jak ciąg zer i jedynek (każda cyfra to jeden bit, osiem cyfr tworzy jeden bajt), które umożliwiają odczytywanie kodowanych treści na różnego typu urządzeniach elektronicznych. Dzięki temu specjalnemu kodowaniu znaczki, które widzimy na ekranie swojego komputera, mogą wyglądać identycznie na innych komputerach.
Działające na zasadach non profit konsorcjum Unicode reguluje, jak powinien wyglądać wbudowany kod komputerowy dla każdego znaku w każdym żywym języku – kod, który według oficjalnej strony internetowej konsorcjum (Unicode.org) uznaje się za fundament wszelkiego nowoczesnego oprogramowania. Unicode zapoczątkowany został przez przedstawicieli Xerox i Apple w 1987 roku jako międzynarodowy/wielojęzyczny system kodowania znaków tekstowych. Dziś konsorcjum Unicode wyznacza oficjalnie uznawane standardy kodowania we współpracy z Międzynarodową Organizacją Normalizacyjną (ISO). Zmiana ustandaryzowanego kodu dla jakiegokolwiek symbolu – nawet jeśli kod zawiera przypadkowy błąd ortograficzny – nie jest możliwa, jeśli kod znajduje się już w użyciu. To właśnie stabilność dotychczasowego, obecnego i przyszłego procesu programowania stanowi rację bytu Unicode. Ponadto wciąż dodawane są nowe symbole. Do zbioru dołączają na przykład znaki starożytnych pism, nowe symbole walut czy coraz liczniejsza grupa popularnych emotikonów.
Aspekt kulturowy
Do uniwersalnego zestawu znaków Unicode dołączyły niedawno symbole: sztangisty, pajęczyny i Mony Lisy. Zostały one uznane za na tyle znaczące, że ich kodowanie komputerowe podlega oficjalnej standaryzacji na potrzeby użytkowania przez Apple, Google, Microsoft i inne podmioty.
Jest to duży sukces wnioskujących, ponieważ formalny proces składania wniosków o zaakceptowanie nowych symboli jest długi i złożony. Pierwszym kryterium, które musi spełnić nowy znak, jest powszechność jego użycia jako elementu tekstu (jak przedstawia się popularność poszczególnych emotikonów na Twitterze można podejrzeć w czasie rzeczywistym na stronie emojitracker.com). Jeśli kryterium popularności zostanie uznane za spełnione, wnioskodawcy zapraszani są do dyskusji na forach Unicode i drogą e-mailową w celu udoskonalenia przedkładanych propozycji (lub rezygnacji z nich).
Dyskusje mogą zahaczać o kwestie kulturowe, polityczne i społeczne, a także dotyczyć kwestii takich, jak kolor danego symbolu lub jego pochodzenie. W jednym z wniosków o uwzględnienie emotikonu w zbiorze Unicode argumentowano: „Spośród ponad 800 emotikonów jedyne dwa przypominają osoby rasy innej niż biała. To ikona przypominająca nieco Azjatę i ikona człowieka w turbanie. Mamy w symbolach: białego chłopaka, dziewczynę, mężczyznę, kobietę, starego mężczyznę, starą kobietę, blondyna, blondynkę i – jesteśmy co do tego pewni – księżniczkę Peach. Jeśli jednak chodzi o twarze poza zbiorem żółtych buziek, to niedoreprezentacja mniejszości jest uderzająca”.
Zestawienie standaryzacji kodu komputerowego z rozmową o żółtych buźkach i zróżnicowaniu rasowym symboli wydaje się dość osobliwe. Tak jednak wygląda etap kształtowania się swego rodzaju międzynarodowego języka. Przy tym musimy pamiętać, że ludzie są niepoprawnie wręcz przywiązani do znaczenia swoich symboli.
Komentarz
„Język nadąża za kulturą, bo jest jej podstawowym narzędziem. Dlatego to w nim zmiany widać najszybciej i najostrzej. Język, którym się dziś posługujemy, jest więc pokłosiem kultury masowej i globalizacji. Zmiany wyraźnie widoczne są w świecie marketingu, który żyje z globalizacji, komercjalizacji, kultury masowej oraz nowych mediów – najszybszego przekaźnika nowego języka. Media masowe ujednoliciły komunikację, a dzisiejsza kultura medialna sprawia, że cały świat może komunikować się podobnym kodem. Co ciekawe, język uniwersalny nie jest wynalazkiem programistów od Unicode. Przecież już wiele lat wcześniej Polak Ludwik Zamenhof stworzył esperanto, które miało stać się uniwersalnym kodem komunikacji dla całego świata. Dzisiaj takim lingua franca jest angielski i to on stanowi fundament marketingowego unicode’u, którym posługuje się cały biznesowy świat. Dzięki nowemu, globalnemu językowi świat stał się sobie bliższy. Dziś przekaz kampanii z Filipin może trafić do USA, Polski czy Francji, być zrozumiały i jasny. W dobie homogenizacji kultury wszystko staje się podobne, a więc także język – język wizualnego przekazu, przekazu reklamowego. To sprawia, że wszystko wydaje nam się bardzo podobne” – mówi Marcin Żukowski, account manager w agencji interaktywnej Mint Media.
Źródło: Skrivanek Sp. z o.o.
Artykuł ekspercki